Czas na umieranie.

<img style="display: …

Jest pewien typ aury, bliżej nieokreślony, kiedy rano, nie jestem w stanie się zerwać. Budzę się co jakiś czas, jakby kontrolnie, ale wcale tego nie kontroluję i zasypiam. Dziś jest niedziela, ale w dni powszednie, przy takiej aurze, jestem za późno w pracy. Obudziłem się przeto, nieprzytomny i niejarzący. Zdziwił mnie układ wskazówek na cyferblacie zegara, spojrzałem jeszcze raz, próbując wyostrzyć wzrok siłą woli, a on nie mylił mnie za pierwszym razem. Pierwsze co poczułem, to ból w ramieniu – żadna nowość, po przekroczeniu pewnej granicy wiekowej, jeśli się obudzisz i nic cię nie boli, znaczy to nie mniej nie więcej, niż to, że znalazłeś się w niebycie – umarłeś. Żyłem więc, pełnoobjawowymi symptomami życia mojej grupy wiekowej: zamazany obraz, ból przy próbie uniesienia się z wyrka, niechęć do leżenia, niechęć do wstania i cholerne poczucie obowiązku. Właśnie ono niemiłosiernie i bez znieczulenia, wyciąga mnie codziennie z pieleszy, każe się ogarnąć, ubrać i zastanowić co dalej. A czas nie czeka i jest mu obojętne to, że ktoś tam spał zbyt długo i skrócił mu się drastycznie dzień. Rozmemłanie sięga szczytu, osiąga maximum, dotyka apogeum. Nie jest ważnym to, co mówisz, bo liczy się to, jaki z twojej papki można ukręcić anagramowo-roszadowy pasztet, a potem czarno na białym podsunąć bliżej oczu, na taką odległość, żeby treść była dla ciebie czytelna. Już nie strzelasz, nie bronisz się, nie tłumaczysz, zgadzasz się na wszystko, bo i tak, co byś nie zrobił, czego nie powiedział obraca się pięknie przeciwko tobie. Jutro też jest dzień, nie jakiś szczególny, tylko normalny szary dzień, rozpoczynający kolejny tydzień – poniedziałek. Mam tylko nadzieję, że aura się zmieni i pozwoli mi zwlec się przyzwoicie z łóżka. Znowu pójdę zarabiać na chleb, postaram się wrócić do domu, jak zawsze wykonam te same, a może takie same czynności i możliwe, że przetrwam jakoś do wtorku. Być może w tym tygodniu, nastąpi ‘dobry dzień na umieranie’.

 





Autor: poltergeist666

Jestem zajebisty!

Dodaj komentarz