Pod kloszem.

<img style="display: …

Å

Myśli dziś zbieram, na jutrzejszą pamiątkę wczorajszego dnia. Starannie układam w szufladach niepamięci, by móc po nie sięgnąć za czas jakiś, bliżej nieokreślony, kiedy wszystko się jakoś uklepie. A one wypełzają z miejsca, w które staram się je upchnąć i próbują zadrżeć w każdym zakamarku mojej duszy i ciała mojego. Odgłos hercklekotów, przypomina mi o tym, że wciąż żyję jeszcze. Pulsujący ból w ramieniu, monotonią i natarczywością, pyta mnie szyderczo: czujesz, że żyjesz? Bebechy mają teraz chwilę na aerobik, cholerna wymuszona perystaltyka. I obcy, który lasuje mi mózg. Odżywcze dragi, przepychają się do krwioobiegu, by roznieść się jak zaraza po całej mojej doczesności. Zaraza złudzenia, że pomagają na cokolwiek. Jakże naiwny jestem, ulegając temu złudzeniu na krótką chwilę, po której jeszcze bardziej ‘czuję, że żyję’. Zamiast skrzypienia ołówka, o kartkę papieru, słyszę dźwięk klikającej klawiatury – technika zabija romantyzm duszy. Jutro, może, umoczę pióro w inkauście i napiszę coś naprawdę, nie zwracając uwagi na kleksy – odwykam od pisania – pisania in statu nascendi. Ja, człowiek przełomu wieków, zgięty wpół, złamany czuciem, nieznany nikomu, nawet sobie, a może przede wszystkim sobie.

 



Autor: poltergeist666

Jestem zajebisty!

Dodaj komentarz