Tak być musiało…

<img style="display: …

tuba

Tak, mam wkurwa – kłaniam się przed widownią, chyląc kurtuazyjnie czoła – wkurwa łazienkowego, pourlopowego, pracowego, bessowego, autorozjebanego i ogólnie mówię:

JEST DO DUPY

Łazienka wprawdzie nabiera kształtów, ale ogólnie jest stajnia Augiasza, w całym domu. Próbuję zapiwować, zakawować i zapapierosować to, co mi działa na łupież. Dzwonię do Niej, a tam jakaś automatyczna sekretarka nawija coś po ichniemu! Nosz kurwa. Lato tego roku cierpi na artretyzm. Kuśtykając i płacząc pod nosem, zgięte nieco, pomału odchodzi na południe. Księżyc idzie na pełnię, widzę z okna, bo dziś wyjątkowo niebo jest czyste. A ja już tę pełnię w kościach czuję, jak drgać we mnie zaczyna. Suzuki, 23 lata, On nie żyje. Jedna chwila i po chłopaku. Ciocia przynajmniej dożyła swoich lat, pewnie żyłaby dłużej, jakby nie rak. Dwa pogrzeby tego samego dnia, w dwóch różnych miejscach. Nie pójdę na żaden, pisałem już kiedyś, że pójść na pogrzeb, to jakby się spóźnić na samolot, który miał nas dostarczyć w jakieś szczególne miejsce, w bardzo ważnej sprawie. Nie, to nie jest dobry moment na pisanie.

 



Autor: poltergeist666

Jestem zajebisty!

Dodaj komentarz