Nie będziesz miała cudzych bogów przede mną.

<img style="display: …

®

Kobieta pragnie grać na emocjach mężczyzny. To jest pewnik i przyjmuję go, jako motto które wieść mnie będzie do czasu, aż porazi mnie inna fraza. Wiem, że czym bardziej się staram, tym bardziej wychodzi mi chujowo. Kiedy się nie staram, też wychodzi chujowo. Po co się starać wobec tego? Po co szukać właściwych słów, jednoznacznych takich, które znaczą to, co widać napisane, których nie można przeplasyfikować w inną stronę tak, żeby nimi jebnąć w gębę autora? Można jebnąć czymś innym. Nie ta fota, nie ta tuba. Wielkie zdziwienie. Tak, nie potrafię pisać jednoznacznie. Zawsze daję Czytelnikowi wybór, możliwość własnej interpretacji, ułamkowe ‘zmuszanie’ do myślenia. Coś na zasadzie: daj mu wędkę, niech sam złowi rybę. Ludzie są leniwi, żądają właśnie ryby, nie wędki. Plują ci w twarz: spierdalaj kutasie z wędką, ja głodny jestem, a wędką się nie najem, dawaj kurwa rybę! Ludzie na ogół są prości, jak budowa cepa. Nie potrafią odczytać między wierszami, łapią słowa w ich pierwotnym znaczeniu. Nie chce się myśleć, myślenie ogranicza się do: jak by mu tu dopierdolić? On napisał notkę, niech się z niej wytłumaczy! Postawię pod ścianą, strzelę raz, w kolano, niech się wije.

 Mam gdzieś strzały pobocznych osób, nie zmuszą mnie do wicia się, ale gdy strzela osoba bliska, to trafiając w podeszwę buta trafia w tzw. serce i zabija na miejscu. Wiem, że nie potrafię tu, na ogóle, wyrazić tego co czuję w postaci ‘in statu nascendi’. Może to moja wada, może zaleta, jednak ufam, że Czytelnik oceni to w odniesieniu do własnych przekonań. Ktoś może się ze mną nie zgadać, jego wola, jego filozofia życia. Dlaczego nie dyskutuję ze swoimi oponentami? Ponieważ mam własne przekonania i nikt inny nie ma obowiązku mieć moich, a ja nie zamierzam nikogo do swoich przekonywać mieczem i ogniem. Mnie także przekonać do nie moich prawd, nie moich filozofii i definicji jest ciężko. Wiecie, co to jest tolerancja? W skrócie, to umiejętność dyskutowania z oponentem o dupie Maryni, z pominięciem jego przekonań w innych kwestiach, bardziej poważnych, niż rzeczona dupa Maryni. Bez cienia złośliwości i konieczności dowiedzenia rozmówcy błędnego przekonania i imperatywu do nakłonienia go, żeby rozumiał rzeczy tak, jak my sami. Wiecie co to jest prostacka bezwzględność? To przekonanie, że tylko MY posiadamy jedynie słuszne poglądy na rzeczy nas otaczające. Kto myśli inaczej niż my, ten kiep i należy go: wykpić, torturami zmusić do zmiany poglądów, wyszydzić, skopać, pobić, zabić, unicestwić. Na koniec, można powiedzieć: przykro mi, że mnie nie rozumiesz, ale to ja mam rację. Miejcie sobie swoje racje, nic mi do tego. To jest mój blog z moimi racjami. Każdy może tu wyrazić inną opinię niż moja własna, ale nie musi podpierać jej argumentem, że to ja mam wszy. Za długo jestem w sieci, bym się przejmował cudzym przekonaniem o mojej wszawicy. Za długo żyję na świecie, żebym twierdził, że jedynie moje poglądy na rzeczy istotę są najlepsze. One są najlepsze dla mnie, bo czynią moje życie łatwiejszym do zrozumienia. Wiem kogo kocham i co mi się w tej kochanej osobie podoba. I tego życzę Wam wszystkim, którzy mnie czytają.

 




Autor: poltergeist666

Jestem zajebisty!

Dodaj komentarz