Wiosna Trzecia.

<p style="text-align: …

***

Nastał czas Trzeciej Wiosny. Nie spodziewałem się, że będzie tak zimna, apatyczna i złowroga dla mnie. Cóż, nawet diabeł nie jest w stanie przewidzieć wielu rzeczy, jakie dybią na niego za winklem w ciasnym kącie ślepej uliczki – jak sfora wściekłych psów na ostatniego dziada. Wiosną odczuwa się bardziej to, co nas boli. Ciało przenika wiosenne przesilenie. Czuje się fantomowy ból w miejscu, gdzie niedawno miało się serce. Teraz, tysiące jego kawałków, wbijają się w oczy, uszy, skórę – wszędzie, jak lustro Królowej Śniegu. Jest jednak różnica, w bajce zapada się na niepamięć, w rzeczywistości, pamięć zabija powoli drażniąc zakończenia nerwowe. Kryształowe odłamki zwierciadła, wcinają się wszędzie, a przyjazna do niedawna dłoń posypuje miejsca wcięcia solą. Potem patrzy beznamiętnie, jak przerwane nerwy, wiją się w konwulsjach. Tak, wiem, to tylko umysł płata swoje figle, to tylko dusza, nieustannie skołatana wyrwać się chce do domu i opuścić to bolące ciało. Prawie martwe dłonie, chwytają srebrną nić łączącą ciało z duchem i nawijają ją na kłębek, nie pozwalając duszy odejść. Kolejna kawa, kolejny papieros, kolejny promil w rozwodnionej krwi. Bezsilność dławi jak kaszel. Sekunda, minuta, kwadrans, godzina. Jest mi niedobrze, jest mi źle, jest mi chujowo. Widzę czerwone wężyki własnych literaków, którymi word wyśmiewa się ze mnie szyderczo. Jakby pytał: co, znowu nie widzisz? Nie widzę, odpowiadam beznamiętnie. Atena zagościła w mojej głowie, jak carcinoma i próbuje się z niej wydostać strużkami krwi, płynącymi z nosa. Dłonie nieudolnie próbują zamazać ten znak, brudząc nieskazitelność srebrnego kłębka, który powiększa się z każdą chwilą, a dystans miedzy ciałem a spirytem jest niezmienny. Chuj z tobą piekielniku – usłyszałem głos Pana, dochodzący spoza mnie. Cóż mi pozostaje, oprócz złudzeń, że wszystko wróci do normy? Tak, to mateńka głupców. Mam czas, poczekam, przeczekam, zastanowię się. Będzie dobrze.

 

Autor: poltergeist666

Jestem zajebisty!

Dodaj komentarz