Dżem, mydło, powidło.

<p style="text-align: …

***

Nie czas, na poważne przemyślenia i radykalne ruchy, na dyskusje z kontrargumentami, na wznoszenie idei i powiewanie chorągwiami oraz wtykanie transparentów przed oczy innych. Nie jest to czas powszechnych zrywów, obalania tyranii i wielkich rewolucji. Nie czas to na zmiany, na zawracanie kijem nurtów rzek, na rzucanie się z motykami na Słońce, nie czas błyszczeć na tle szarej masy. Dla mnie to czas na przetrwanie, na chwytanie każdej minuty codzienności, na walkę o byt, ten podstawowy, na kompromisy, wyrzeczenia i trzymanie mordy na kłódkę, chociaż tyle chciałoby się powiedzieć plując niejednej parze oczu. To też jest sztuka taktyczna, strategia przeczekania, wzmocnienia sił, ustabilizowania pozycji i odbicia się od dna. Nic nie trwa wiecznie, ani dobro, ani zło – odwieczna równowaga Natury – to właśnie daje mi siłę, żeby przeczekać, przetrwać, nabrać mocy. Siłą rzeczy, docierają do mnie tematy zastępcze, papka, zatykająca masom tory właściwego rozumowania, by skierować go na rzeczy niebezpośrednio dotykające. Gorąca wrzawa, niepotrzebne bicie piany, pozwala na zapleczu, cicho i skutecznie, prawie niezauważalnie podejść od tyłu i wbijać mi nóż w plecy. To tak, jakby ktoś chciał odwrócić uwagę dziecka od bólu rozbitego kolana i wrzasnął:

– O, patrz, ptaszek leci!

Gówno obchodzi mnie ten cholerny ptaszek, który latał, lata i latać będzie wolno. Ani on na mnie, ani ja na niego wpływu żadnego nie mam, nawet bym go nie zauważył, jakby mi ktoś nie wskazał. On na pewno, nie zauważyłby mnie. Dlatego oczu mych proszę nie mydlić i skupienia mojego nie przerywać.

 

 

Autor: poltergeist666

Jestem zajebisty!

Dodaj komentarz