Biblia Szatana – opus 1.

<p style="text-align: …

***

Pierdolę wojny narodów. Bitwy w kisielu i cudze opinie o innych. Mam własne wojny, własne opinie. Uczę się, obserwuję, wyciągam wnioski. Mylę się, przegrywam i staję się mądrzejszy i starszy. Starzec z siwą brodą, obrazuje mędrca – to tak obyczajowo, jak starszyzna rodu, jak grupa trzymająca władzę. Pierdolę również władzę z jej ustawami i kanonami obyczajowymi. Walą mnie normy przyzwoitości, ustanawiane przez aktualna władzę, która pochodzić może od mafii. Jednostronny kodeks postępowania, przy podwójnej moralności. Brzydzą mnie układy, układziki, dziś ten, jutro tamten na piedestale. Pierdolę rankingi popularności. Jebią mnie opinie innych o mnie. Ja wiem, jaki jestem i to mi wystarcza do tego, by żyć i móc patrzeć w lustro, bez obrzydzenia. Pogardę zamieniam na obojętność. Chamstwo ignoruję. Głupotę omijam szerokim łukiem. Tylko ta upierdliwa gorycz w ustach i poczucie bycia między młotem własnych ‘ideałów’, a kowadłem oczekiwań innych wobec siebie. Bilans jest konieczny, ale i tak wiem, jaki będzie wynik. Jebany kompromis. Czekam z utęsknieniem na tę Pannę z Kosą, bo wierzę, że ona rozwieje wszystkie moje dylematy, czyniąc mnie wolnym od wyborów w obszernym zbiorze konwenansów. Niestety za winklem, czai się Murphy.  Uwodzi on moją wybawicielkę, bo doskonale wie, że wyrwanie jej z jego ramion, oznacza dla mnie niesportową grę. Dotrwam do końca, a prana doda mi sił. Wszystko ma ustalony czas i porządek. Nikt też nie wie, jaka twarz skrywa się pod kapturem Śmierci.

 

 

Autor: poltergeist666

Jestem zajebisty!

Dodaj komentarz