To ja, twój dylemat.

<p style="text-align: …

Norah

W końcu spadł deszcz. W powietrzu unosi się zapach ozonu, choć nie tylko. Jestem pełen obaw, jak kielich goryczy, który czeka na kroplę, jaka go dopełni. Czuję się jak zahipnotyzowany kumak, lezący w gębę gada, ze świadomością, że ten mnie zaraz pożre. Dopadają mnie dylematy sensów i nonsensów tzw. życia. Nie znajduję odpowiedzi, nawet się do niej nie zbliżam. Czym więcej myślę, tym bardziej oddalam się od ‘prawdy’. ‘Syndrom białej ściany’ osiąga apogeum. Potem już tylko jazda bez trzymanki po równi pochyłej. Myślę więc jestem? Co za bzdura, byłbym nawet wtedy, gdybym nie zhańbił się żadną myślą. Dobrze, że jesteś tak, jak jesteś. Nikt nie zniósłby moich amplitud, kiedy bujam się pomiędzy antypodami być-nie być, próbując się której z nich uchwycić. Dlaczego ręce zawsze są zbyt krótkie? Dlaczego mowa jest zbyt cicha? Gestykulacja zbyt inertna? Wzrok zbyt nieostry? A czucie zawsze takie mocne w swojej bezsilności? Dlaczego i dlaczego – jak dziecko, próbujące rozpoznać świat, tyle, że ono przeważnie nie czeka na odpowiedz, a ja próbuję ją znaleźć. Pytania do siebie są zawsze najtrudniejsze, bo odpowiedź jest głęboko w pytającym. Co ode mnie zależy? Wszystko i nic.

 

Autor: poltergeist666

Jestem zajebisty!

Dodaj komentarz