Tumiwisizm słów.

<p style="text-align: …

to lubię

Każdego to dopada, z pewną cyklicznością. Człowiek staje się obojętny na wszystkie bodźce z zewnątrz. W środku czuje spokój, tłumi w sobie emocje, jakby taplał je w gumie arabskiej. Jakby chciał zagłuszyć wszystkie słowa, które w nim się kłębią. Lepiej zachować milczenie, słowa czasem bywają jak śmiercionośna broń. Ranią, zabijają, smucą, wkurzają, nakręcają. Mówi się, że to tylko słowa. Aż słowa. Takie same, albo podobne, jednak ułożone w innej sekwencji, potrafią zdziałać cuda. Skąd bierze się taka matryca, która każe słowom układać się w morderczej kolejności? To jest jak jakieś puzzle, których nie da się ułożyć w całości. fragmenty, jakie jesteś w stanie złożyć, wkurzają tylko, bo nie znajdujesz kawałków, jakimi można by połączyć je w całość by zobaczyć prawidłowy obraz. Nigdy nie unoś się ponad granicę spokojnej umiarkowaności, bo będzie bolało, a po chuj ma boleć? Od dziś, przestaję przypisywać słowom różne moce. Słowo mówione, to zlepek dźwięków, to fragment oddechu, przechodzący przez struny głosowe i pobudzający je do drgania. Słowo pisane to ciąg znaków umownych, konwencja. Więcej nic.

 

Autor: poltergeist666

Jestem zajebisty!

Dodaj komentarz