Podnoszenie ducha?

<p style="text-align: …

tuba

Duch mój, spłynął w stopy i siedzi tam kamienną opuchlizną nie pozwalając mi odbić się od ziemi.  Wychodzę po drabinie, z samego dna, gdzie deptałem w białych ‘nogawiczkach’ osad, który się tam zgromadził. Muliste dno zmusza mnie do wspinaczki. Bez asekuracji, bez liny, bez trzymanki. Słowo nie oddaje znaczenia, ono umyka ze zdania, czyniąc go pustym.  Tekst pisany nogami, pompowany siłą mięśni, jak ponton, który ma unieść mnie na powierzchni wody.  Dokopałem się do źródła, które uśpił muł. Dno i czterdzieści metrów mułu – tyle mi wyszło z podnoszenia ducha! Gniot.

 

Autor: poltergeist666

Jestem zajebisty!

Dodaj komentarz