Co by było gdyby …

<p style="text-align: …

Gdy czasem czytam blogi, prowokujące do ‘poważnych’, merytorycznych dyskusji nad życiem człowieka w stadzie i jego dylematami, wydaje mi się, że najgorętszymi dyskutantami są ci, którzy spekulują i gdybają. To znaczy tacy, którym wydaje się jakby sami się zachowali w sytuacji opisanej, gdyby los ich w takie okoliczności wrzucił, a nie ci, którzy znają podobne sytuacje z autopsji. Takie podejście jest jak rzucanie się z motyką na słońce. Zamiast motyki, często podpierają się cytatem, czy zdaniem ‘wielkich tego świata’. Nie piszę, że to źle, ale z własnego doświadczenia wiem, że często to, co sobie wyobrażamy, wszelkie poczynania z naszej strony, wobec zaistniałych sytuacji, są tylko naszymi wyobrażeniami. Gdy stajemy oko w oko z ‘problemem’, podejmujemy działania, których wcześniej wyparlibyśmy się. Byłyby ostatnie na liście możliwych zachowań. ‘Człowiek nie zna siebie i jest potworem nie wiedząc o tym’ – nie pamiętam, kto to powiedział, ale jest w tym dużo prawdy. Dyskutuje się najczęściej o sytuacjach określanych jako ekstremalne. Wbrew pozorom, w życiu nie ma ich aż tak wiele, no chyba, że jest się wybrańcem. Zazwyczaj, będąc na jakimś ekstremum udaje nam się coś totalnie spierdolić. Pociągamy nie te sznurki, które wcześniej deklarowaliśmy pociągać i dziwimy się, dlaczego nie spada konkretna kurtyna. Po czasie, analizując swoje zachowanie, dochodzimy do wniosku, że można to było rozegrać o wiele lepiej i co gorsze, o wiele skuteczniej. Wynika z tego, że tak naprawdę, wszelkie nasze przewidywania, scenariusze itp. – idą się jebać. Na ich miejsce wchodzić może panika, wściekłość, determinacja, czy tym podobne zjawiska. Nie piszę tutaj o prostych łukach odruchowych, gdzie organizm sam podejmuje decyzje za właściciela, z pominięciem jego procesu myślowego. Jest prosta reakcja odruchowa na bodziec. No cóż ja mogę powiedzieć dziś, co zrobiłbym gdyby ktoś na moich oczach próbował rzucić się z mostu, ktoś obcy. Rzuciłbym się za nim, odwiódł, powiedział, że życie jest piękne, że go wszyscy kochają, złapał za bambetle i po ściągnięciu z balustrady naprał po ryju, zadzwonił po służby porządkowe, albo pogotowie ratunkowe, przeszedł obok, sądząc, że to majster od sprawdzania spawów, albo ktoś kręci program ‘ukryta kamera’? Nie wiem, co bym zrobił, ponieważ to nie jest sytuacja jednoznaczna. Jest tyle dodatkowych okoliczności, które mogłyby mieć miejsce w chwili zdarzenia, że to, co powiem dziś, diametralnie mogłoby się różnić od tego, co zrobiłbym w danej chwili. Nigdy nie masz pewności, jak się zachowasz w danej sytuacji, dopóki się w niej nie znajdziesz. Ale owszem, rozmyślania po hasłem: co by było gdyby, są bardzo wskazane. Podobno rozwija wyobraźnię.

 

Autor: poltergeist666

Jestem zajebisty!

Dodaj komentarz