‚Żeglugą niepewną jest życie’.

<img …

‚wojciech’ /Palladas/

Chyba pisałem już kiedyś o dokonywaniu wyborów. Życie, tak szumnie zwane, to sztuka takich właśnie wyborów. Nieustannie obsadza  każdego w roli statystów, trzeciorzędnych halabardników, Don Kichotów i innych, dając chwilowe poczucie pierwszoplanowości. Nic bardziej mylącego, nic bardziej złudnego. Gdy wydaje się, że gwiazda osobista świeci mocno, ona nas tylko oślepia i przesłania widoczność. Czyni podatnym na ciosy, osłabia czujność i pozwala ulec złudzeniu. Ta ułuda przepycha aktora w miejsce bliżej widza, w światła jupiterów i nie wiadomo wtedy, kiedy należy się zatrzymać. Krawędź sceny, jest jak krawędź urwiska, gdy zakręci się w głowie, można stracić równowagę i runąć w dół. Nie wiem, czy każdemu przytrafiają się takie właśnie ślepe wybory. Złapałem doła, albo to on dopadł mnie. Plątał mi się pod nogami od dawna, nadstawiał się, ścielił, zapraszał. Omijałem go nawet skutecznie i sprytnie, lawirowałem, łaziłem zakosami, aż w końcu do niego wpadłem. Nie jestem zdziwiony, zaskoczony ani nawet wściekły. To nie katatonia, bo jeszcze mogę przelewać myśli na papier i przewijać zdarzenia z pamięci. To wielka, wszechogarniająca obojętność. Przyjaciółka zapytała mnie: ‘o czym myślisz?’ O śmierci – odpowiedziałem bez zastanowienia. Ten motyw przewija się w moich myślach odkąd pamiętam. Fascynuje mnie bardziej niż narodziny, niż cokolwiek innego. Gdy się rodzi życie, jest to takie zwyczajne, zgodne z zachowaniem gatunku, najpierw głupio radosne, rozgadane, krzyczy, potem się śmieje, potem się zamyśla, czasem smuci, a na końcu staje się obojętne. Mija każdego ‘naturalną koleją rzeczy’, by w końcu odejść na zawsze – w milczeniu. Zawsze – to taki cholernie niezwymiarowany odcinek czasu. może trwać ziemską chwilę, pokolenia, wieki, a nawet do końca świata lub dłużej. Nie ma ustalonej żadnej normy. Są zjawiska, które wydają się być wieczne, ale co znaczy ta wieczność w znanym nam wymiarze czasowym? Właśnie może czas jest jednym z takich zjawisk, które są wieczne, bo przecież ‘pędzi’ dalej, bez względu na to, czy jednostkowe życie się zaczyna, toczy, czy właśnie dobiega końca. Bez względu na to, jakiego dokonamy wyboru, czas nam przeznaczony dopadnie każdego i stłamsi. Jaka tu istnieje mozliwość wyboru? Kiedyś być może napiszę coś o śmierci, coś prawdziwego, nie ubranego w pseudofilozofię życia, ale najpierw muszę wygrzebać się z tego dołka. Sam.     

Życie jest bezpłciowe, a śmierć jest kobietą.

*

Zofio, dziękuję.

Autor: poltergeist666

Jestem zajebisty!

Dodaj komentarz