Eminence grise

 

<p …

 

 :)

Dystans – to słowo powraca często, jak bumerang. Jego brak, wynika z niezrozumienia, ze stanu ducha w jakim się aktualnie ktoś znalazł, z braku poczucia humoru i być może z przewrażliwienia na swoim punkcie. Co to znaczy, że powinniśmy mieć wyczucie? Jak mam rozumieć to, że jednemu można dołożyć tak, że mu pójdzie w pięty, a z drugim należy obchodzić się jak z niedowapnionym jajem? A może to kwestia własnych sympatii i antypatii? Bo jeśli kogoś lubię, jestem w stanie wybaczyć mu wszystko złe, co mi uczyni? Jeżeli czuję do kogoś antypatię, wtedy każde jego słowo odbieram jako atak na mnie i doszukuję się podtekstów? Problem dla jednych nie istnieje, a dla drugich ma tyle składników, że sami zaczynają się w nim gubić.

Patrząc z perspektywy bytowania na czatach, blogach i forach, stwierdzam, że nie warto przejmować się niczym co o sobie przeczytamy w sieci. Gdybyśmy zaś chcieli ważyć słowa, które do kogoś kierujemy, nie napisalibyśmy nic. Znamy się tylko mniej więcej, z większym udziałem tego „mniej”, niż tego „więcej”.

A teraz drogie obrażalskie dzieci, możecie pocałować mnie w dupę, jak i ja mogę uczynić Wam to samo.

Autor: poltergeist666

Jestem zajebisty!

Dodaj komentarz