pełno ich wszędzie

 

       …

 

       dore

Moje zgromadzone myśli – rzucone jak leci w jedno miejsce, jakim jest pamięć, czasem trudno mi je ułożyć w logiczną całość. Nie mogę się doszukać myśli spójnych ze sobą, gubię zakończenie. Splatam je z innymi myślami, które powodują rozmycie głównego tematu. Nie wiem po co je gromadzę, tak, jakbym się bał, że kiedyś mi zginą i będą nie do odszukania. Mają różne barwy, jedne są jasne, inne ciemne, bardziej i mniej ciepłe, czasem lodowate. Często kłębią się jakby chciały za chwilę zawrzeć i odparować. Nigdy ich nie systematyzuję, czasem ktoś mi jakąś podkradnie i uporządkuje po swojemu, wtedy tracą mój zapach, mój kształt i stają się cudze. Na klasówkach, zawsze wybierałem tzw. "wolne tematy". W takich, oceniający nie mógł mi niczego zanegować, bo temat wymagał własnego spojrzenia, czyli mojego, niewyczytanego z podręcznika. Nie lubię ograniczeń w myślach, lubię natomiast gdy rosną jak gałęzie drzewa, zajmując coraz większą powierzchnię i gdy łączą się z innymi gatunkami drzew. Mogą wtedy tworzyć nowe kształty, nikomu nieznane. Własne mysli, potrafią mnie zdołować, potrafią mi dodać skrzydeł, potrafią mnie okiełznać i rozbawić. Myśli puszczone wolno, wylewają się jak spokojny strumień i są w stanie oderwać mnie, od tych wymuszonych, przez czynniki zewnętrzne. Potrafię czynnie uczestniczyć w ważnej rozmowie i jednocześnie w tle, myśleć o czymś zupełnie innym, nie gubiąc żadnego wypowiedzianego słowa, ani żadnej wypuszczonej myśli. Czasem czuję ich tak dużo, że nie mogą znaleźć dla siebie ujścia. Wiem, większość tak ma. :)

Autor: poltergeist666

Jestem zajebisty!

Dodaj komentarz