Za krótko

 

 <img …

 

 hubble

Bywają takie dni wolne, zbyt krótkie i zbyt nagle rodzące się, żeby cokolwiek zaplanować. Po długotrwałym czasie wariacji, idiotyzmów, wkurwów i stałego stresu, nie sposób oderwać się w ciągu tego krótkiego czasu. Niemożliwym jest odreagowanie i regeneracja sił. Nie sposób uporządkować wszystkie swoje myśli i pozytywnie naładować akumulatory. Nie potrafię się zupełnie odciąć od wszystkiego, co zostawiłem za bramą. Próbuję się szczelnie zamknąć w samotni, tylko z tym, co moje, co osobiste i co prywatne. Jednak zawsze pozostaje to TŁO, które siedzi we mnie głęboko wszystkimi swoimi wypustkami i wcina się w moją prywatność, plamiąc ją szaro-burymi zaciekami. Wystarczy, że odbiorę jeden upierdliwie dzwoniący telefon, który wyda mi się tym, na który czekam, i czar "wolności" pryska zupełnie. Nagle wzrastający poziom adrenaliny zmienia wyraz mojej twarzy malując na niej grymas rezygnacji. Gdybym chciał poddać się całkowitej euforii, taka nagła zmiana "nastroju" zabiłaby mnie zapewne. Dlatego siedzę tu, pozornie spokojny, pogrążony w neutralnej umiarkowaności i nie czekam na żaden telefon z pracy. Mam jednak świadomość, że taki telefon, może zadzwonić w każdej dowolnej chwili, w ciągu 24 godzin na dobę, w dowolnym dniu tygodnia. Kiedyś mnie TO zabije – wiem o tym.

Autor: poltergeist666

Jestem zajebisty!

Dodaj komentarz