Przypadkowo odłowione…

<img style="display: …

± ∞

Myśli powinny śmigać wolno, jak drapieżne ptaki, albo kolorowe motyle, z których właściciel odławia te, jakie są jego zdaniem cenne. Nie wolno nikomu z zewnątrz ich ograniczać, bo nigdy nie zostaną poznane. Nie można ich skażać obcą myślą, nadawać innych kształtów, gdyż nie będą prawdziwe. Łapię je szybko, żeby nie zdołały umknąć przede mną w szarość niepamięci. Gdybym chciał je anonsować, zwieją szybciej, niż zdążyły się pojawić. Myśli, to złośliwe chochliki, niedające się czasem złapać. Lubią się mieszać, wirować wspólnie z innymi, niekoniecznie w obszarach jednego tematu. Zapuszczają się w każdy zakamarek świadomości, nie zdając sobie sprawy, że mogą tam wprowadzić chaos. Ten zaś, czyni je niezrozumiałymi dla innych. Są czasem jak najbardziej pokręcone ze snów. W chwili pojawienia się, układają się w logiczną całość, ale po czasie nabierają innego znaczenia i często nie sposób doszukać się w nich jakichś konkretnych sekwencji. A kiedy spółkują ze sobą w mezaliansach i rodzą hybrydowe dzieci – to już jest totalny odlot. Często się urywają, bez żadnej konkretnej przyczyny. Właśnie tak, jak w chwili obecnej, gdy nagle, jakoś dziwnie umknęły mi wszystkie z głowy, pozostawiając pustkę bez pointy. To nie ja, nie ja – to one, moje myśli…

 



Autor: poltergeist666

Jestem zajebisty!

Dodaj komentarz