Wezuwiusz Pokeros.

<p style="text-align: …

muzyka

Z oddali widać było sygnały dymne, ostrzegawcze, jakimi odstraszał przechodniów z daleka. Były barwne i kwieciste, nurzające się w obłokach trujących oparów, jakie z siebie wydzielał. Drobinami z kondensujących obłoków, boleśnie dźgał tych, którzy próbowali się zbliżyć. Z jednej strony, bajeczne było to zjawisko, zaś z drugiej, miało w sobie coś niepokojącego, coś co gromadzi się długo w miejscach naprężeń, by w końcu wybuchnąć z siłą, jakiej dotąd nikt nie widział. Niby uśpiony, a zamieniał wodę w parę, a skałę w magmę. Pozornie spokojny, ale wszyscy czuli jak wewnątrz, głęboko pod powierzchnią, kłębi się siła wybuchu. Czułe sejsmografy, jakimi dysponowali inni, wychwyciły w mig, ten wkurw demona ognia, jaki zawładnął uśpionym. Każdy wiedział, że wybuchnie, pytanie brzmiało: kiedy? Odpowiedź brzmi – niezbadane są zachowania ludzkie i czas ich ujawnienia. Mędrcy uzbrojeni w szkiełka, wiedzieli, nawet to powiedzieli. Zdiagnozowali i nie doczekawszy się niczego, czego by już w tym miejscu nie widzieli – wyszli. Rozczarowanie, niesmak, zażenowanie – pozostawili w niezbrukanych krwią trocinach areny. Lew uciekł przez dziurę w płocie, widowisko marnie się skończyło, a tak dobrze się zapowiadało. Świat stoi nadal na swoim miejscu. Nie dzieje się nic.

 

Autor: poltergeist666

Jestem zajebisty!

Dodaj komentarz